Witajcie, droga parafio. Dzisiaj mam
dla Was coś trochę innego, mianowicie krótkie przedstawienie jak
wyglądają związki w Korei (być może tyczy się to też Japonii, ale - z
tego co wiem - Chiny to już inna bajka). Ten temat ostatnio mnie
naprawdę zaintrygował, zwłaszcza, że spotkałam paru Koreańczyków
w swoim życiu, zarówno przez internet, jak i w „realu” i sama byłam w związku z Azjatą. Trzeba
przyznać, że różnica zachowań jest ogromna.
Zaznaczam,
że to jedynie mój pogląd na tę sprawę i chętnie usłyszę co Wy
o tym myślicie c:
Pewnie zdarzało Wam się wpaść w
sytuację, w której poznajecie Koreańczyka przez internet. On jest na
początku miły i uroczy, a potem bam, pytanie o sex cam, jakkolwiek sformułowane - sens pozostaje ten sam. Następnego
dnia oglądacie dramę, w której mężczyźni są idealni, a próba pocałowania się pary zajmuje 16
odcinków. Gdzie
tu właściwie sens i gdzie zaciera się granica między rzeczywistością, a tym, czym
nas karmią w telewizji. Otóż Korea ma image. Image kraju
zakochanych, ze wszystkimi słodkaśnymi parami, noszącymi couple
rings, couple t-shirts, za niedługo couple wątrobę, ale prawda jest taka, że 90% Koreańczyków jest niezadowolona ze związku. Dlaczego?
Ponieważ szukają pary na siłę. Można powiedzieć, że posiadanie
chłopaka/dziewczyny jest „modne”. Niezadowolenie ze związku ciągnie za sobą konsekwencje, a mówiąc wprost: zdrady. Nie
znajdziecie w dramach czy w koreańskiej telewizji wzmianki o domach
publicznych, jednak biznes się kręci. Obecnie na ulicach pracuje
około 1800 kobiet*. Jeśli wyszuka się odpowiednie hasło w Google można
znaleźć dobry reportaż na ten temat. Nocne kluby to też dobra
opcja. Alkohol robi swoje. Jedna noc, a rano wraca się do swojego
partnera przynosząc mu kwiaty i śniadanie do łóżka.
Wizerunek Korei ciągnie za sobą również kpop i idealizacja członków boybandów/girlsbandów przez piszczące koreańskie fanki, które wskoczą w ogień, jeśli oppa tak powie. Niepotrzebne? Trudno powiedzieć, bo syndrom "oppa won't notice me" również gdzieś we mnie siedzi. Ale związki i kpop to jest temat rzeka, na który można by poświęcić dwa razy dłuższy post.
Wizerunek Korei ciągnie za sobą również kpop i idealizacja członków boybandów/girlsbandów przez piszczące koreańskie fanki, które wskoczą w ogień, jeśli oppa tak powie. Niepotrzebne? Trudno powiedzieć, bo syndrom "oppa won't notice me" również gdzieś we mnie siedzi. Ale związki i kpop to jest temat rzeka, na który można by poświęcić dwa razy dłuższy post.
Jak właściwie Koreańczycy znajdują
sobie parę? To wydaje się dosyć proste: przez internet, na
specjalnych meetach osób samotnych lub, jak ostatnio czytałam, w
liceach - zaczęto robić specjalne listy, na których można wpisać
swoje imię i zostaje się połączonym z kimś innym w
parę. Potencjalni kandydaci spotykają się w ustronnym
miejscu takim jak np. kawiarnia. Jeśli się polubią, zostają ze sobą.
Można się spierać czy jest to szukanie kogoś na siłę czy raczej kreatywny sposób na poznanie. Jednak Koreańczycy również nie potrafią odmawiać, więc często już długo po ślubie rozchodzą się, bo to jednak nie to.
Dużo ludzi zazdrości Koreańczykom słodkich dziewczyn z całymi pokładami aegyo, wydzwaniającymi do swoich "lubych" 10 razy dziennie, jak to za nimi tęsknią. Niestety (albo stety) faktycznie tak to wygląda, że Koreanki mają we krwi cukier, jednak ich zachowanie, gdy ostatni męski osobnik znika z pokoju, zmienia się o 360 stopni. Do tego dodajmy, że uwielbiają kombinować, knuć dziwne intrygi, co bardzo przypomina sytuacje z dram. Kochają również chwalić się swoim związkiem na prawo i lewo. Ogólnie Azjaci uwielbiają co 5 minut updatować statusy o tym, jak bardzo są szczęśliwi w związku. Dla nas "białych" jest to swoisty szok. Każda ze stron ma jakąś prywatność, czas dla siebie, własnych znajomych/przyjaciół, a nagle okazuje się, że w związku musisz dzielić się z kimś praktycznie każdą chwilą wolnego czasu i każdą informacją.
Oczywiście nie twierdzę, że każdy związek w Korei kończy się rozwodem, na pewno jest sporo naprawdę kochających się par, jednak
jest to problem na dużą skalę, który ciężko rozwiązać. A co przyniesie przyszłość, tego nawet starzy Chińczycy nie wiedzą ♥
_________________
*dane za: Seksbiznes w Korei Południowej - Koreańskie prostytutki demonstrują przeciw policji
oppa won't notice me syndrome ♥
OdpowiedzUsuńhehe świetny post a co do " Ogólnie Azjaci uwielbiają co 5 minut updatować statusy o tym, jak bardzo są szczęśliwi w związku. " to totalnie potwierdzam istna masakra xD wiem z własnego doświadczenia i przez spam jaki mi robią znajomi azjaci na fejsie
OdpowiedzUsuńJak ktoś obróci się o 360 stopni, to ciągle będzie taki sam...
OdpowiedzUsuńCo do samego postu, studiuję Koreę i wiem, że nie do końca jest tak, jak napisałaś. Co prawda w Korei rzeczywiście szuka się związków na siłę i potem małżeństwa się rozpadają, ale nie dzieje się tak tylko przez "modę". Chyba, że pisałaś tylko o nastolatkach, wtedy mogę się po części zgodzić.
Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, Makoto.